Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KOŚCIÓ MARIACKI. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KOŚCIÓ MARIACKI. Pokaż wszystkie posty

sobota, 31 października 2009

Kościół Mariacki i Ja

Pisarze mają nawyk wpatrywania się. Potrafią to robić godzinami, z oczami utkwionymi w ścianie, filiżance kawy, laptopie, najchętniej jednak wyglądają przez okno. Śmiem twierdzić, że pisarz więcej wypatruje przez okno niż pisze, więc jeśli ktoś mówi, że przez pięć godzin zajmował się pisaniem (co tak czy owak bez przerw jest niemożliwe), wtedy mówię: Tak, ale w tym trzy godziny patrzyłeś przez okno!

W blogu opublikowałam już wiele zdjęć przedstawiających widok z mojego okna, są to zdjęcia niewielkiego parku i wznoszącego się za nim kościoła Mariackiego. Każdego dnia osłonięta wieża – akurat jest w trakcie restauracji, dlatego jest opakowana w materiał, który w czasie ostatniej burzy i tak nie był w stanie zatrzymać spadających cegieł – zagląda mi przez ramię, przygląda mi się, kiedy piszę.

Nie chcę być patetyczna, ale naprawdę stała się mi ona bardzo bliska, co więcej – stała się niemal nieodzownym pisarskim atrybutem, czymś, co w moim mniemaniu pozwala mi się lepiej skupić, dłużej wytrwać przy biurku, ten kościół po prostu czuwa nade mną i zazdrośnie kontroluje mój czas pracy.

Kościół Mariacki. Do tej pory zdążyłam go dokładnie poznać, znam w nim wszystkie wejścia i wyjścia, portale, wytarte kamienne płyty, kaplice, zegary, drewniane rzeźby, ołtarz. Czuję się w nim jak w domu. Kiedy mam już dosyć siedzenia przy biurku, a wiem, że nie mam dość czasu na spacer lub wypad w miasto, wtedy idę właśnie tam i parę razy obchodzę wkoło wnętrze kościoła, za każdym razem odkrywając jakiś nowy szczegół.

Co ja pocznę bez niego, już wkrótce? Zastanawiam się nad fototapetą. Jakoś trzeba ten problem rozwiązać.